kwietnia 13, 2020

Jak uczę online? Kilka myśli i spostrzeżeń



Jak się macie nauczyciele uczący w "onlajnie"? Jestem jedną z Was. Jak dotąd (w sensie: aż do zamknięcia szkół) nigdy tego nie robiłam. Jednak w trzy dni musiałam przestawić siebie i swoją szkołę językową w ten tryb i zrobiłam to z ogromną pomocą moich wspaniałych lektorek. Bałam się bardzo. Czy uczniowie zostaną? Czy my będziemy nadal potrafiły skutecznie uczyć? Czy technologia nas nie zawiedzie? Jak się okazało po pierwszych zajęciach - strach ma wielkie oczy. 

Nie napiszę, że jest super-extra kolorowo i wspaniale, bo bywa ciężko, ale okazuje się, że można prowadzić w ten sposób lekcje i to dodatkowo skutecznie. Nie jestem specjalistą, mało tego - jestem totalną "świeżynką" i wszystko co tutaj napiszę wynika z mojego niespełna miesięcznego doświadczenia. Ale trochę się tego uzbierało: różnych sytuacji, pomysłów czy problemów. Przez szacunek do moich uczniów i ich rodzin nie opiszę co widziałam przy okazji tych lekcji, a co nie było przeznaczone dla moich oczu ;), ale chętnie podzielę się moim doświadczeniem, spostrzeżeniami i tym, czego się dotąd nauczyłam. Zresztą ciekawie będzie kiedyś wrócić do tego wpisu i poczytać z perspektywy czasu jak to było uczyć w "czasach zarazy".


Less is more

Prowadzę zajęcia online z uczniami w wieku przedszkolnym, wczesnoszkolnym oraz tymi z klas 4, 5, 6, natomiast u mnie w szkole mamy także zajęcia z uczniami klasy 7, 8 i liceum. Są też dorośli. Można   powiedzieć, że poza tym, że nie spotykamy się w salach, a w "pokojach wirtualnych"to sposób w jaki pracuję z moimi uczniami niewiele się zmienił. Wiadomo, że napotykam problemy jakich dotąd nie miałam i nie możemy zagrać np. w niektóre gry karciane, ale struktura lekcji czy metody nie uległy zmianie. Bazując na oprogramowaniu do tablic interaktywnych krok po kroku realizuję to, co zamierzałam dodając dodatkowe aktywności w miarę potrzeb grupy. Czyli nuda. A jednak zasada "less is more" również i tutaj działa: uważam, że wcale nie potrzebujemy miliona aplikacji i "ulepszeń", aby zaangażować ucznia i zrealizować nasz cel. Powiedziałabym nawet, że kiedyś wszelkie Kahooty, Gimkity czy Quizlety to był wyczekiwany element naszych lekcji, a teraz widzę u uczniów zmęczenie technologiami i aplikacjami. Mam wrażenie, że oczekują spokoju i tego, żeby ktoś krok po kroku przeprowadził ich przez zagadnienie, ćwicząc z nimi i tłumacząc niejasności. Korzystam z aplikacji, ale jako dodatek do lekcji, forma rozluźnienia dla uczniów, a nie cel sam w sobie. Szczerze mówiąc, to wolę przeznaczyć ten czas na dostosowane do lekcji online gry karciane - może nie wychodzi to aż tak dynamicznie jak w realu, ale spełnia swoją rolę. Zresztą tak naprawdę to prawie wszystkie materiały pdf można dostosować do nauczania online, ale o tym napiszę kiedy indziej.

Przedszkolaki

Na początku bardzo przejęłam się tym, że nie dam rady prowadzić lekcji z tą grupą wiekową. Całe zajęcia zwykle spędzamy na dywanie, tańczymy, śpiewamy, bawimy się używając flashcards i innych pomocy. Jak to wszystko przenieść w online, zwłaszcza z 3-4 latkami? Najpierw nagrałyśmy z lektorkami kilka odcinków kursu bazując na tematyce związanej z jedzeniem. Lekcje w takiej formie dobrze się przyjęły - mamy feedback, że dzieci oglądają po kilka razy, powtarzają i śpiewają z nami. Dwa tygodniu temu poszłyśmy o krok dalej i raz w tygodniu robimy spotkanie 20-30 minutowe. Nie wszyscy mogą się z nami połączyć, więc nie traktujemy tego jako pełnowymiarowej lekcji, ale te dzieciaki, które uczestniczą są zachwycone i bardzo zaangażowane w zabawę. Wspólnie śpiewamy, powtarzamy, a nawet tańczymy:)


Szkoła Publiczna

Powyższy fragment wpisu dotyczył moich zajęć z małymi grupami, bo maksymalnie 8-osobowymi, a więc powiecie: komfortowo. Tak, to prawda. Ale pracuję również w szkole publicznej, gdzie uczę pierwszą klasę, a uczniów tych jest standardowo ponad dwudziestu. Program realizuję wielotorowo.

1. Raz w tygodniu mamy lekcję "na żywo", podczas której prowadzę normalną lekcję bazując na prezentacji, którą sobie przygotowuję wcześniej. Prezentacja opiera się częściowo na zadaniach z podręcznika, częściowo na dodatkowych materiałach. W trakcie tych zajęć nie mam całej klasy naraz - za zgodą dyrekcji podzieliłam ich na dwie grupy według listy w dzienniku i z każdą grupą mam lekcję około 30 minutową. Bardzo mi to odpowiada, bo wtedy każdy z uczniów ma szansę coś powiedzieć, a ja mogę sprawdzić, czy każdy nadąża. Dodatkowo, każdą taką lekcję później nagrywam, żeby mogli sobie ją odtworzyć nieobecni z różnych względów uczniowie.

2. Również raz w tygodniu nagrywam dla wszystkich krótką lekcję z prezentacją nowego materiału: piosenką, wierszykiem, słówkami czy frazami. Korzystam wtedy z kart obrazkowych czy gotowych materiałów od wydawnictwa (korzystamy z Bugs Team 1 a Macmillan bardzo pomaga nauczycielom).

3. Dodatkowo moi uczniowie mają założony Padlet, gdzie wszystkie materiały zorganizowane są według kolejnych tygodni. Tam wrzucam wszystkie linki do lekcji, nagrania piosenek, których się uczymy, czasami linki do zadań w aplikacji Wordwall oraz dodatkowe zadania dla chętnych. Są to przeważnie jakieś prace do wykonania np. mini słowniczek, czy rysunek ulubionego jedzenia lub rodziny (z podpisami). Bardzo rzadko umieszczam tam zadania wymagające wydrukowania, ponieważ mam takich uczniów, którzy nie mają nie tylko drukarki, ale i laptopa. Nasz klasowy Padlet to taka forma pamiętnika - umieszczam tam również prace dzieci, które wszyscy podziwiamy. Dzięki temu, że wszystko jest w jednym miejscu, łatwo do tego wrócić.
 
Technologia

Na dłuższą metę technologia wykańcza. Bolą oczy, boli głowa i szyja. Mózg przebodźcowany obrazem i dźwiękiem ma trudności z regeneracją. U mnie objawia się to pogorszeniem jakości snu i dziwnymi snami (kiedyś pół nocy grałam w Kahoot, innym razem pół nocy zamykałam okno, które nie chciało się zamknąć). Mam jeszcze większą potrzebę ciszy niż kiedyś. Muszę ściągać w trakcie lekcji słuchawki, bo wykańczają mnie te wszystkie hałasy i głosy płynące wprost do mojej głowy. Czasami uczniowie nie zdają sobie sprawy, że każde najmniejsze szurnięcie krzesłem, stukanie długopisem o biurko, czy nawet mama zmywająca naczynia w kuchni razem wzięte powodują hałas nie do wytrzymania. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze kłopoty z Internetem, trzaski i szumy oraz: "Proszę Pani, Tomka wywaliło", "Proszę Pani, bo ja nie słyszałem", "Proszę Pani, ja nie widzę" to masz ochotę zamknąć komputer i sobie pójść :)


Relacje

Zawsze zaczynam lekcje od krótkiej rozmowy z uczniami - szczerze mnie interesują ich sprawy, samopoczucie i szkoła. Zawsze pytam czy mogę im pomóc i pozwalam na chwilę wspólnej rozmowy. Dzieciaki na to czekają, ożywiają się trochę, a to pomaga zaangażować ich w lekcję. Część uczniów, którzy sprawiali kłopoty w realu (np. tacy z niską motywacją do nauki lub mający problem z podporządkowaniem się dyscyplinie) świetnie funkcjonuje na zajęciach online. Być może dlatego, że mają ograniczone pole manewru jeśli chodzi o  rozmowy z kolegami. Niestety mam wrażenie, że dzieciaki z problemami z koncentracją trochę gorzej funkcjonują: rozprasza ich obraz, dźwięk, możliwość używania klawiatury, myszki i wszystko naraz. Duża tutaj rola spoczywa na nauczycielu - ja doskonale znam swoich uczniów i wiem, że niektórych uwagę należy przywoływać non stop, wiem komu polecenie trzeba będzie powtórzyć jeszcze dwa razy i wiem też kto ma "skłonności" do robienia nie tego co trzeba :)


Nie wiem czy lubię uczyć online. Czasami lubię, a czasami nie :) Lubię, gdy wszystko idzie po mojej myśli - każdy dotrze na lekcję i zrealizuję to co zamierzałam. Nie lubię, gdy Internet ma gorszy dzień, albo któreś dziecko ma za głośno ustawiony mikrofon i nie rozumie moich instrukcji jak go przyciszyć :) Pogodziłam się z myślą, że taki stan potrwa jeszcze jakiś czas i dopuszczam nawet do siebie, że możemy już nie wrócić do sal lekcyjnych w tym roku. Cieszę się, że to potrafię - wprawdzie zostałam do tego "przymuszona" i okoliczności temu towarzyszące są mało przyjemne, ale traktuję to jako "a blessing in disguise" (jak pisała Kasia Choroszy tutaj).

A Wy uczycie online? Napiszcie koniecznie jak Wam idzie. Może chcielibyście coś jeszcze dodać?
Dbajcie o siebie i bliskich.
Nie wychodźcie z domu.



1 komentarz:

  1. Jakbym czytała o swoich sposobach na lekcje online :)
    Robię bardzo podobnie.
    Jeśli chodzi o przedszkolaków, przygotowuję dla nich lekcję krok po kroku, która składa się z maks 5 punktów. Przesyłam piosenki, i gry, z którymi rodzice mogą sobie bez problemu poradzić.
    Jeśli chodzi o klasy 4-8, również raz (czasem dwa razy) spotykam się z nimi online w aplikacji zoom. Objaśniam nowy materiał lub taki, który wiem, że mógłby sprawić kłopoty. Prezentację robię na bieżąco podczas lekcji poprzez udostępnienie ekranu dzieciakom. Lekcja trwa około 30-35 min, na koniec wysyłam dzieciom link do gry, dzięki której mogą utrwalić poznany materiał.
    Zazwyczaj wysyłam dzieciom lekcje z wytycznymi co powinny zrobić krok po kroku. Nie zarzucam ich materiałem, zadanie domowe wysyłam zaledwie raz na tydzień. Jedynymi obowiązkami ucznia jest na przykład przepisanie notatki z podręcznika, przeczytanie tekstu, komiksu czy wykonanie ćwiczeń utrwalających.
    Każda klasa ma swoje miejsce na padlecie, gdzie wrzucam wszystkie nasze lekcje.
    Dodatkowo korzystam z liveworksheets i wordwalla.
    Da się przeżyć, jeśli się to wszystko dobrze zorganizuje :-)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © mini english blog , Blogger