Muzyka łagodzi obyczaje. Czy jesteśmy jej miłośnikami, czy nie, czy nam się to podoba, czy nie - tak po prostu jest. W tym poście chciałabym spojrzeć na muzykę troszkę inaczej. Każdy nauczyciel używa jej w jakimś stopniu na swoich zajęciach (i o tym będzie później). Ale czy wiedzieliście, że wszyscy jesteśmy biologicznie zaprogramowani do tego, aby nabyć umiejętności muzyczne? Tak, tak! I tu się pewnie zdziwią ci, którzy twierdzą, że słoń nadepnął im na ucho...
Związki muzyki i języka od zawsze interesowały badaczy z różnych dziedzin: archeologii, neuropsychologii czy muzykologii. Uważa się, że zarówno język, jak i muzyka związane są z recepcją i analizą źwięku a także jego generacją, dlatego też, najprawdopodobniej te same moduły mózgu wykorzystywane są w obu dziedzinach. Teorety zwrócili również uwagę na podobieństwo języka i muzyki na płaszczyźnie fonologii (Brown, 2000), syntaktyki (Jackendoff, 1995) czy semantyki (Raffman, 1993; Molino, 2000). Griffe (1992) również uważa, że muzyka i język mają wiele wspólnego: melodię, rytm, są produkowane wokalnie i przekazują znaczenie przy użyciu słów.
Co było pierwsze: kura czy jajko?
Tak naprawdę muzyka od zawsze była integralną cześcią kultury i życia człowieka. Nic więc dziwnego, że pojawiły się przeróżne teorie dotyczące związków muzyki z językiem i komunikacją. Herder, Humboldt i Rousseau twierdzili, że język i muzyka pochodzą z tego samego źródła (Langer, 1969). Idąc tym tropem, Jesperson postawił hipotezę, że homo sapiens śpiewali wokalizy zanim jeszcze pojawił się język. Dlatego też twierdził, że to piosenka była pierwsza i to z niej wywodzi się język (Jesperson, 1922).
Śpiewać każdy może?
Z kolei amerykański lingwista Jackendoff (1994) poszedł trochę dalej w swoich rozważaniach. Autor uważa, że ludzie są w stanie nieświadomie zrozumieć muzykę, której wcześniej nie słyszeli, ponieważ mają dostęp do zestawu wzorów muzycznych zakodowanych w mózgu, nazwanych gramatyką muzyczną. W skrócie: gramatyka muzyczna to taka wrodzona wiedza muzyczna, system, który jest typowy dla naszego gatunku i umożliwia nam rozumienie muzyki. (I tutaj pewnie każdy zauważy analogię do gramatyki uniwersalnej Chomskiego). To, że człowiek jest genetycznie zaprogramowany do uczenia się muzyki i języka, stało się również częścią teorii Marii Montessori (1994) czy Gardnera (1983), który uważał, że każdy z nas posiada jakis stopień muzycznej inteligencji.
Więc jak to jest, że jedni śpiewają czysto, a innych wręcz nie da się słuchać? To wina mózgu. Na szczęście mamy mózgi, które potrafią się zmieniać. Jeśli nie masz słuchu muzycznego to się nie martw, bo możesz go sobie wykształcić. Kto chodził do szkoły muzycznej to wie, że jest tam taki przedmiot jak Kształcenie słuchu i nie na darmo się tak nazywa. Pamiętam, że jak kończyłam szkołę muzyczną to byłam tak wyczulona na dźwięki, ich barwę, wysokość i czystość jak nigdy przedtem (i potem też) w życiu. Wrodzoną umiejętność już masz, a teraz potrzebujesz treningu i większej ilości połączeń między neuronami. Mózg zmienia się powoli, wiec daj sobie czas.
Ciekawe!
OdpowiedzUsuń